niedziela, 17 lipca 2016

Rodzinnie w Rudawach Janowickich

[Maj 2016]

Z reguły jeżdżę w góry po to, aby po nich chodzić. Tym razem jednak było inaczej gdyż w Rudawy Janowickie pojechałem spędzić miło czas z rodziną w osobach mojej żony Ani, mamy, teściowej i Wiktorii - kilkuletniej córki mojej kuzynki. Na miejsce naszego pobytu wybrałem agroturystykę Karkonoska Chatka w Kostrzycy stanowiącej dobry punkt wypadowy do Karpacza oraz w same Rudawy. Skład osobowy i preferencje poszczególnych członków wycieczki wykluczały oczywiście dłuższe wędrówki jednak korzystając z nadarzającej się okazji postanowiłem wykazać chociaż niewielką aktywność w terenie, co też udało mi się zrealizować.


Pierwszego dnia popołudniu postanawiamy wybrać się na wspólny spacer u podnóży Skalnika. Dojeżdżamy autem do Kowar, a następnie zgodnie z przebiegiem zielonego szlaku kierujemy się w stronę szczytu. Samochód parkujemy przy budynkach leśnictwa znajdujących się przed szlabanem i nieśpiesznym tempem ruszamy szeroką leśną drogą, którą następnie będziemy schodzić.





Kolejnego dnia moja mama z Wiktorią postanawiają zostać w Kostrzycy, a w ciągu dnia wybierają się na wycieczkę do Karpacza. Teściową odwożę na spotkanie z jej kolegą z którym udadzą się na zwiedzanie Kolorowych Jeziorek, a ja z Anią jedziemy na Przełęcz Karpnicką, z której planujemy podejść na Sokoliki. Auto zostawiamy na parkingu i ruszamy w kierunku Szwajcarki. Przyzwyczajeni do większych odległości w górach z zaskoczeniem witamy widok schroniska które pojawia się przed nami niespodziewanie szybko. Dalej niewymagającą ścieżka udajemy się prosto w stronę Sokolika mijając po drodze głównie rowerzystów i oczywiście wspinaczy oblegających każdą większą ścianę w okolicy. Pod Sokolikiem robimy sobie krótką przerwę i wąskimi, krętymi schodami wychodzimy na platformę widokową znajdującą się na szczycie. Następnie po nacieszeniu oczu wracamy tym samym szlakiem którym przyszliśmy. Po drodze rozważamy jeszcze podejście na Krzyżną Górę, jednak rezygnujemy z niego aby nie nadwyrężać osłabionych powięzi Ani.

Sławojka pod "Szwajcarką" z gatunku tych prawdziwych - najpierw czuć, później widać








Sokolik Duży w pełnej okazałości

Chwila odpoczynku


Panorama z Sokolika

Panorama z Sokolika

Panorama z Sokolika

Panorama z Sokolika

Panorama z Sokolika

"Szwajcarka"

Po zejściu na Przełęcz Karpnicką jedziemy pod Kolorowe Jeziorka zabrać stamtąd teściową oraz jej kolegę, których następnie zostawiam wraz z Anią w Jeleniej Górze. Ja natomiast zawracam w kierunku Czarnowa z którego będę już sam podchodził na Skalnik. Auto parkuję trochę poniżej Agroturystyki "Czartak" będącej kiedyś schroniskiem i powoli ruszam w górę. Po minięciu ostatnich zabudowań oraz bramy Rudawskiego Parku Krajobrazowego niebiesko-zielone znaki którymi się kieruję odbijają w prawo prowadząc mnie umiarkowanie stromym zboczem Skalnika. Szlak jest na całym odcinku zalesiony, a ewentualne prześwity w roślinności odsłaniające widoki pojawiają się dopiero w jego wyższych partiach. Dosyć szybko udaje mi się dotrzeć do rozdroża Pod Skalnikiem skąd podchodzę jeszcze na punkt widokowy zatrzymując się na nim chwilę. Zastanawiam się nad powrotem czerwono-zółtym szlakiem, a następnie drogą leśną jednak w tym samym momencie dzwoni Ania - czekają już na mnie w Jeleniem Górze. W tej sytuacji schodzę więc najszybszą drogą (czyli tą którą przyszedłem) kończąc jednocześnie górską aktywność przewidzianą na tą wycieczkę.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz